Niedawno wydany dynastii Warriors: Origins jest odważnym odejściem od swoich poprzedników, dzięki dyrektywie jej producenta, Tomohiko Sho, który wezwał zespół programistów, by „poszedł i zabił gracza”. Takie podejście znacznie podnosi trudność i intensywność spotkań walki w grze, tworząc bardziej wciągające i realistyczne doświadczenie na polu bitwy.
Sho podkreślił, że chociaż wrogowie są silniejsi, gra pozostaje dostępna nawet dla nowo przybyłych. Gracze mogą postępować wygodnie, opanowując mechaniki krok po kroku, zapewniając satysfakcjonujące poczucie osiągnięć. Równoważenie klasycznej rozgrywki gatunku „Musou” z szorstkim realizmem wojny nie było łatwym zadaniem, ale zespołowi udało się zapewnić satysfakcjonujące wyzwania.
Powrót do korzeni
W przeciwieństwie do ponumerowanych poprzedników, Origins odrywa się od tradycji, pomijając typowy sufiks numeryczny. Zamiast tego tytuł podkreśla swój skupienie się na wczesnych rozdziałach romansu trzech królestw , zatrzymujących się w kluczowej bitwie pod Chibi (Battle of the Red Cliffs). Producent Sho wyjaśnił, że ta decyzja pozwoliła zespołowi zagłębiać się w bogatą narrację opowieści, podkreślając kluczowe momenty, a nie spieszyć się przez cały oś czasu.
Na tle Chin z czasów Han Dynasty, Dynastii Warriors: Origins wprowadza nowego bohatera, bezimiennego bohatera, poruszając się w świecie, które rywalizują z frakcjami walczącymi o władzę. Wydana 17 stycznia gra jest teraz dostępna na PC przez Steam, PlayStation 5 i Xbox Series X | S.
